Nie ma co narzekać, najważniejsze żeśmy się wybrali i dobrze spędzili ten czas w rodzinnym gronie.
Jagodowa babcia na dzień dobry przekupiła Krzysia gotowanym "kuciakiem" i już było git ;)






Wracając do Harolda. Z nim niestety zdjęcia nie mam żeby pokazać jego jakże zacną facjatę... a w zasadzie to mam, ale pokazać nie mogę bo to poranne zdjęcie po burzliwej dyspucie intelektualnej ;P
Przed sylwestrem to my wyciągnęliśmy babunię na spacer w celu pożegnania 2009 i próby odnalezienia przed wszystkimi 2010 roku:)
Jagodowa babcia Ewa


I ich duży krok w nowy rok :)

A już w nowym roku wylegliśmy na miasto z własnymi fajerwerkami ;P




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz